Większość
zespołów rockowych tworzą koledzy czy nawet przyjaciele znający się od lat. Są
jednak wyjątki. Legendarny polski zespół rockowy Lombard powstał w wyniku
castingu. Może dlatego trzydziestoczteroletnią już historię grupy tworzy
osiemnasty skład. Dziś trudno sobie wyobrazić polską muzykę bez takich
przebojów jak „Przeżyj to sam” czy „Szklana pogoda”. 18 maja mija kolejna
rocznica pierwszej próby zespołu.
 

Fot. archiwum zespołu

Historia
Lombardu
Wiosną 1981 roku Grzegorz
Stróżniak uczył się jeszcze w poznańskim Studium Sztuki Estradowej. Początkowo
specjalizował się w typowej dla tamtych czasów piosence – śpiewając w zespole
wokalnym Vist, który towarzyszył ówczesnym gwiazdom estrady w rodzaju
Krzysztofa Krawczyka.
Nie miałem sprecyzowanej wizji muzycznej, ale kiedy zobaczyłem Maanam w
Opolu już wiedziałem, że chcę grać rocka. Poszedłem więc do dyrektora szkoły i
opowiedziałem mu o swoim zamiarze. Charakterystyczną cechą zespołu miało być
to, że będzie troje wokalistów: Małgorzata, Wanda i ja. Przydzielono nam opiekuna
– menadżera projektu i zaczęły się poszukiwania muzyków. Zebraliśmy skład i
zaczęliśmy pracować każdy z osobna i wszyscy razem
– wspomina Grzegorz
Stróżniak.
W ten sposób powstał zespół
Skandal, przemianowany potem na Lombard. Pierwsza próba miała miejsce już w
maju, a pierwszy koncert – w październiku 1981 roku. Menedżer zespołu szybko
zorganizował sesję nagraniową. Z prośbą o napisanie piosenek dla Lombardu
zwrócił się do swego dawnego kolegi, muzyka, kompozytora i tekściarza,
nieżyjącego już dziś Jacka Skubikowskiego.
Nagrania Lombardu miały
zaskakująco ciekawe brzmienie. Z jednej strony gitarowe partie, a z drugiej –
klawiszowe motywy. Wszystko to uzupełniał śpiew któregoś z trojga wokalistów.
Dźwięki te były zaaranżowane nowocześnie, niemal nowofalowo, łącząc rockową
zadziorność z popową melodyką.
Od początku czułem się w pełni odpowiedzialny za ten projekt. Po roku
ciężkiej pracy udowodniłem, że mogę być liderem, a po pierwszych sukcesach
mogłem już dyktować muzyczne warunki. Muzyka rockowa kojarzy się z gitarą, a ja
grałem na klawiszach. Znalazłem więc instrumenty, które pozwoliły mi się
wyzwolić z klasycznego myślenia o klawiszowcu w zespole. Grałem na Minimoogu,
Polymoogu, Korgu i syntezatorach. W połączeniu z gitarą wyszło całkiem ciekawe,
oryginalne i rozpoznawalne brzmienie
– tłumaczy Stróżniak.
Pod koniec roku Lombard w
swoim repertuarze miał już kilkanaście piosenek. Pojawiały się one w radiu i
telewizji, dlatego zespół mógł ruszyć w swoją pierwszą trasę koncertową po
Polsce u boku Budki Suflera.
Nadszedł 13 grudnia 1981
roku, gdy generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny. Życie artystyczne zanikło
w Polsce na kilka miesięcy. Gdy zimą 1982 roku okazało się, że można grać
koncerty i nagrywać w studiach, Lombard stworzył swój najważniejszy utwór – „Przeżyj
to sam”.
Utwór wyemitowano w
publicznym radiu po raz pierwszy 1 kwietnia 1982 roku, kiedy to nadawanie
wznowiła Trójka. Tekst okazał się zbyt niebezpieczny dla ówczesnych władz i po
dwóch dniach rozgłośnia otrzymała zakaz prezentacji utworu na antenie. Kolejne
kompozycje Lombardu również odnosiły się do ówczesnej rzeczywistości, np. „Droga
pani z telewizji”, „Nasz ostatni taniec” czy „Śmierć dyskotece!”. Wszystkie te
piosenki trafiały na legendarną już listę przebojów Programu Trzeciego.
Zespół stawał się coraz
popularniejszy i stało się jasne, że powinien jak najszybciej nagrać
debiutancki album. Kompozycje dostarczali autorzy z zewnątrz, ale i Stróżniak
zaczął komponować ciekawe utwory.
Początkowo nikt nie wierzył w moje zdolności kompozytorskie i
aranżacyjne. O swoją pozycję w zespole długo musiałem walczyć. W tamtych
czasach czułem się niedoceniony. Komponowałem, aranżowałem, śpiewałem i grałem,
były sukcesy, a ja wciąż byłem krytykowany
– dodaje.
Sesja nagraniowa rozpoczęła
się w czerwcu 1982 roku w studiu Polskich Nagrań w Warszawie. W międzyczasie
grupa dużo koncertowała. Muzycy przebywali ze sobą prawie bez przerwy, być może
dlatego w składzie pojawiały się coraz większe rysy.
Okazało się, że dwie kobiety w zespole to o jedną za dużo, więc
chcieliśmy, aby z Lombardu odeszła Ostrowska, która kompletnie nie czuła rocka.
Wtedy menadżer, który był związany z Małgorzatą postawił zespołowi ultimatum:
albo Ostrowska albo nikt. Ponieważ Małgorzata była przez niego faworyzowana,
Wanda wiedziała, że nie ma tu dla niej miejsca. Zrozumiałem, że teraz w
konflikcie będę ja i oni. Pozostałem w trudnym położeniu, ale za dużo
zainwestowałem w Lombard pracy i nie potrafiłem tego zostawić. Wanda udowodniła
potem, że jest świetną wokalistką i liderem. Zdobyła swoją publikę, odniosła
sukces z zespołem Wanda i Banda i bardzo się z tego cieszę. A ja do dziś
żałuję, że wtedy nie odszedłem
– mówi Stróżniak.
W listopadzie 1982 roku
zespół zagrał koncert w Filharmonii Szczecińskiej, który zarejestrowano i część
nagrań wybrano na płytę „Live”. Krążek ukazał się pół roku później, stając się
debiutem fonograficznym kapeli.
„Śmierć dyskotece!” trafiła
ostatecznie do sklepów muzycznych w czerwcu 1983 roku. Album rozchodził się jak
przysłowiowe ciepłe bułeczki. W sumie sprzedano aż 400 tys. egzemplarzy! Dzięki
temu Lombard stał się jednym z najpopularniejszych zespołów rockowych w Polsce.
Fani dziwili się tylko, że na albumie zabrakło studyjnej wersji „Przeżyj to sam”.
Dobrą formę zespołu
potwierdziły jej kolejne płyty – „Szara maść” z 1984 i „Anatomia” z 1985 roku.
Niestety, konflikt między Stróżniakiem a Ostrowską i Niewiarowskim narastał
coraz bardziej i przez to grupa straciła impet. Apogeum nastąpiło pod koniec
lat 80., kiedy Grzegorz Stróżniak rozstał się z Lombardem.
Miarka się przebrała, kiedy Niewiarowski zaproponował mi, że dopisze
się do mojego ZAIKSU jako współkompozytor. Ostrowska go wpisała, jako
współautora tekstów, o czym dowiedziałem się w ubiegłym roku. Nie zgodziłem się
na to, więc 1987 roku mnie zwolnił z własnej kapeli! Moje wcześniejsze obawy
okazały się słuszne
– mówił w 2013 roku lider Lombardu.
Czas
przełomu
Z okazji dziesięciolecia
Lombardu, w 1991 roku zespół przygotował płytę z największymi przebojami w
nowych wersjach i znów z trojgiem wokalistów – Ostrowską, Kwietniewską i
Stróżniakiem. W ciągu kolejnych dwóch lat odbywały się sporadyczne koncerty
odrodzonego zespołu. Następnie znów zawieszono jego działalność. Nie na długo.
Od 1994 roku Grzegorz
Stróżniak koncertował z zespołem Lombard Group, którego był też menadżerem.
Zaczynali praktycznie od zera, przecierając szlaki i wskrzeszając legendę.
Kiedy kolejny raz zawiedli koledzy z zespołu, po występie wspólnie z Małgorzatą
Ostrowską w „Szansie na sukces”, Grzegorz zaproponował jej współpracę
koncertową. Łudził się, że Lombard w dawnym składzie znów wejdzie do studia i w
końcu powstaną nowe piosenki. W 1997 roku Lombard zaczął koncertować w całej
Polsce jednak pod nazwą Małgorzata Ostrowska i zespół Lombard, taki postawili
warunek Ostrowska i Niewiarowski. W międzyczasie trwały przygotowania obozu
Ostrowskiej do odejścia. Grzegorz Stróżniak: „Ostrowska na koncertach pytała mnie: <<Grzegorz, który to jest
organizator?>> Biegła do niego z uśmiechem i wręczyła mu kopertę. Jak się
później okazało ze swoją solową ofertą koncertową zamiast Lombardu, o czym
niezwłocznie poinformowali mnie moi kumple
”. W ciągu trzech lat rozmów o
nowej płycie zespołu udało mu się tylko namówić ich do wznowień tych z lat ‘80.
Lombard
wraca do gry
W 1999 roku, w trakcie
trwającego sezonu, jak gdyby nigdy nic Ostrowska odeszła z zespołu, zostawiając
Grzegorza z podpisanymi już ze swojej strony i zespołu Lombard umowami
koncertowymi. Grzegorz Stróżniak: „Zostałem
postawiony pod ścianą!
”. Nie myśląc długo, zadzwonił do poznanej w 1997
roku wokalistki Marty Cugier, z którą pracował nad ich wspólną płytą i zapytał
czy nie zechciałaby uratować Lombardu. Grzegorz Stróżniak: „To nie była szybka i łatwa decyzja. Marta,
choć miała 21 lat, była racjonalnie myślącą, mądrą, młodą kobietą. Rozważaliśmy
razem wszystkie za i przeciw. Lombard jednak znaczył dla mnie zbyt wiele i za
dużo pracy kosztował mnie jego powrót, by teraz się poddać. Marta Cugier
dosłownie w tydzień nauczyła się repertuaru zespołu Lombard, dodając jeszcze
dwa wybrane przez siebie utwory
”. Pojechali na pierwszy wspólny koncert do
Międzyrzeca Podlaskiego w lipcu 1999 roku.
Konflikt
narasta
Radość nie trwała długo.
Według Grzegorza Stróżniaka Ostrowska, która zarzekała się, że nie będzie śpiewać
utworów Lombardu, bo przecież nie po to odchodzi, zaczęła reklamować swoje
koncerty znów jako Małgorzata Ostrowska i zespół LOMBARD, a jej menadżer
rozesłał w całą Polskę do organizatorów faks, że „Lombard zawiesza swoją
działalność” i on w to miejsce proponuje koncerty Małgorzaty Ostrowskiej z
zespołem, która wykonuje cały repertuar Lombardu i utwory solowe.
Wszyscy w zespole
przecierali oczy ze zdumienia i zadawali sobie pytanie: To po co odchodziła,
jak i tak śpiewa przeboje zespołu Lombard? W 2000 roku wyszła płyta „Deja’vu”.
Utwory takie jak: „Deja’vu – to już było” czy też „Patrz! Patrz!” gościły na
pierwszych miejscach list przebojów w MTV i Vivie (wtedy były to jeszcze stacje
muzyczne). Lombard dużo koncertował w Polsce, ale i dla polonii na całym
świecie. Do mediów trudno było przebić się z rockową muzyką, a Lombard grał
wtedy ostro jak nigdy przedtem.
Tymczasem w zespole narastał
konflikt między gitarzystami. – Płytę „Deja’vu”
zrobiliśmy w zasadzie we troje
– mówi Stróżniak – Marta, Paweł Klimczak i ja. Piotr Zander nagrał w studio tylko jeden
riff i solówkę w swoim kawałku. Podczas wywiadów telewizyjnych był jednak nad
wyraz aktywny. Opowiadał o nowoczesnych gitarach, połączeniu muzyki Grzegorza z
jego doświadczeniem, co sprawiło, że materiał tak świetnie brzmi. W zasadzie
nie dopuszczał Pawła do głosu. Było to niesmaczne, dlatego postanowiłem
pożegnać się z Piotrem, biorąc na swoje barki wszelkie konsekwencje tej trudnej
dla mnie decyzji
.
W 2011 roku grupa nagrała
ostatnią, jak dotychczas, płytę „Show Time”. Obecnie muzycy pracują nad albumem
ze swingowymi wersjami największych przebojów. Długi czas powstawania „Show
Time”, liczne poprawki i dopracowania, sprawił, iż fani otrzymali przemyślany i
bardzo spójny materiał, który zbierał dobre recenzje. Zanosi się na to, że z
materiałem swingowym może być podobnie.
Ponadto Lombard cały czas
koncertuje w Polsce, jak i zagranicą, odwiedzając szczególnie często Stany
Zjednoczone i Kanadę. Rejestracji koncertu z kopalni Wujek z okazji dwudziestosześciolecia
jej pacyfikacji podjęła się TVP. Jednakże do dziś nie został on wyemitowany.
Materiał ten można za to nabyć na płytach DVD.
Muzycy Lombardu nie chcą
toczyć wojny z byłą wokalistką, pragną prowadzić działalność na poziomie, na
który ten zespół zasługuje. Lombard jest doceniany przez publiczność w Polsce i
na Świecie, jednak zostaje pomijany przez polskie media. Może dlatego, że
muzycy tworzą muzykę z potrzeby serca, nie kłaniając się tanim gustom, modom i „zaleceniom”
koncernów fonograficznych. Lombard stał się muzycznym outsiderem, podobnie jak
Czesław Niemen. Są jednak tysiące fanów na całym świecie, którzy czekają na
nowe wydawnictwa, jak i chcący zobaczyć muzyków na scenie.
Ze względu na spory z
Małgorzatą Ostrowską i Piotrem Niewiarowskim członkowie Lombardu boją się
wznawiać stare wydawnictwa i wydawać składanki typu The Best Of, ponieważ chcą,
żeby na nich znalazły się również współczesne utwory grupy Lombard, a na
okładce nie znajdowała się tylko jedna z byłych wokalistek zespołu. Na sporze tracą
nie tylko fani, ale i obie jego strony, gdyż brak dostępnych legalnych
nośników/plików z muzyką grupy, generuje nielegalny nimi obrót. Większość
fanów, którzy ściągną płyty z darmowych źródeł, już ich nie kupi, gdy w końcu
ukażą się reedycje.
Problemy się nie skończyły, ale wraz z Martą Cugier, obecną wokalistką
zespołu i moją życiową partnerką, robimy swoje, odnosząc mniejsze lub większe
sukcesy. Dobrze nam tak trochę na uboczu tego dziś szalonego show-biznesu, w
którym tak naprawdę przestała się już liczyć muzyka
– podsumowuje Grzegorz
Stróżniak.
Michał Sobkowiak