Kiedy na karku siódmy krzyżyk
I tylko krzyży brak mi w klapie,
Chociaż dostało się po krzyżu
Że teraz człowiek ledwo sapie
Gdy latka lecą coraz prędzej
I coraz bliżej smuga cienia
Przychodzi pora na refleksję
Choćby czasami, od niechcenia
Zwłaszcza ta jedna myśl natrętna
Nawiedza mnie co latek parę:
– Żeby tak zliczyć i spamiętać
Ilu ja głupków przetrzymałem
Ilu ich było, pewnych siebie
Z pochlebców nieodłączną świtą
Co poniektórzy są w rezerwie
Z kłamliwych haseł zdartą płytą
Może zakrawa to na gafę
Że w dobre imię głupków godzę
Ale pamiętam, że co zakręt
To nowy głupek stał na drodze
Ilu ja głupków przetrzymałem
Próbuje zliczyć głowa siwa
I ile razy dałem wiarę
Że już nie będzie ich przybywać
Ilu ja głupków przetrzymałem…
Z sympatią się przyglądam sobie
Bo tylu głupków przetrzymałem
A wciąż się cieszę dobrym zdrowiem.
Lech Konopiński