Od piątku 29 lipca na ekranach kin
można oglądać piątą odsłonę przygód agenta Jasona Bourne’a. Tym razem historia
zatacza koło, a zagadki przeszłości zostają rozwiązane.

Przed laty młody żołnierz David Webb zgłosił się na ochotnika do
eksperymentalnego programu specjalnego, po tym, gdy terroryści zabili jego
ojca. Chciał w ten sposób pomścić jego śmierć. Teraz wychodzi na jaw, że
wszystko było kłamstwem.
Dzięki nieludzkim treningom stał się Jasonem Bournem – wartą sto milionów
dolarów bronią w ludzkiej postaci. Kiedy Bourne postanowił zakończyć grę, nie
dane mu było zaznać spokoju i zniknąć. Tym razem służby przypominają sobie o byłym
agencie, gdy zostaje aktywowany nowy program, tym razem opracowany jako globalny,
nie taki, jaki znał Bourne z czasów działań supermocarstw, gdy był włączony w
działania agenturalne. Agent zostaje wyciągnięty z ukrycia i włączony do gry, jakiej
jeszcze nigdy nie stawiał czoła – globalnej sieci inwigilującej i sterującej
terrorem. Przy okazji Bourne poznaje prawdę dotyczącą jego werbunku i śmierci
ojca.
Obraz trwa 123 minuty i został wyreżyserowany przez Paula Greengrassa. Jak
na kino akcji przystało „Jason Bourne” od początku do końca trzyma widza w
napięciu, a reżyser sprawnie opowiada historię. Całość spina dynamiczny montaż
oraz świetna ścieżka dźwiękowa. W tego typu filmie nie mogło zabraknąć
oczywiście widowiskowych scen walki, pościgów i wybuchów. Na szczęście twórcom
udało się zachować właściwe proporcje między efektami specjalnymi a fabułą.
Obsada nie zawodzi. Szczególne wyróżnienia należą się Mattowi Damonowi,
który widać, że dobrze czuje się w roli Bourne’a, a także Alicii Vikander
grającej Heather Lee oraz Tommy’iemu Lee Jonesowi w roli dyrektora CIA Roberta
Dewey’a.
Osobom, które lubią kino akcji można śmiało polecić nowe przygody Jasona
Bourne’a, które wciągają widza w podróż przez zagadki przeszłości, aż do
ostatecznego rozwiązania. Teraz Bourne z czystą kartą może powrócić do służby
lub dalej się ukrywać. To jest piękny punkt wyjścia do scenariusza szóstego
filmu, który zapewne powstanie.
Michał
Sobkowiak