JACEK LIERSCH PRZYPOMINA
Czy pamiętacie Państwo tę muzyczną formację? Był rok 1977, gdy w audycji
„Lato z Radiem „ mogliśmy usłyszeć piosenkę „Big Bamboo”. Prosta, melodyjna
piosenka w sam raz na wakacyjny czas. To właśnie wtedy zaczęła się kariera tego
– wtedy zachodnioniemieckiego – zespołu Saragossa Band.
Mniejsza o to jakie osoby tworzyły
i tworzą nadal ten zespół. To nie są nazwiska z pierwszych stron muzycznych
gazet. Jednak muzyka tworzona przez wciąż zmieniających się, niczym pasażerowie
w tramwaju, muzyków ma nadal ten sam klimat. To muzyka lekka, łatwa i
przyjemna. Najbardziej popularna i rozpoznawalna od połowy lat
siedemdziesiątych do połowy lat osiemdziesiątych.
Styl bardzo trudno określić. To
swoista mieszanka radosnego popu z elementami muzyki calypso i samby. I gdyby
wymieniać tytuły ich albumów, czy największych przebojów, to na wielu twarzach
pojawiłby się uśmiech politowania. Ale dla wielu z nas, dla mnie także, były to
w tamtym czasie naprawdę wyśmienite przeboje. „Big Bamboo (Ay Ay Ay)”,
„Malaika”, „Zabadak”, „Ginger Red”, „Agadou” czy „Pas pleurer (Please No More
Crying)” to piosenki, które do dziś zostały w naszej pamięci. I można się
żachnąć, że to proste melodie.

A co tam. Mimo wszystko nie można
im odmówić oryginalności, czego w dzisiejszym showbiznesie najzwyczajniej
brakuje. Blisko dwadzieścia wydanych albumów przez Saragossa Band też robi
wrażenie. Dzisiejsze „gwiazdy” mogą tylko pomarzyć o takiej popularności, jaką
miała grupa Saragossa Band, że o ilości sprzedanych płyt już nie wspomnę.
Czy nam, sympatykom starej, dobrej
muzyki czegoś jeszcze potrzeba oprócz wspomnień z tamtych pięknych lat? Myślę,
że chyba jednej rzeczy. Świętego spokoju. I żeby nikt nie próbował nas
„oświecać” w kwestiach muzyki. Czego wszystkim z całego serca życzę.
Jacek Liersch