JACEK LIERSCH PRZYPOMINA
Gdy w 1974 roku na
Festiwalu Eurowizji świat oszalał na punkcie zespołu Abba, wydawało się, że
jeszcze długo na szwedzkiej ziemi nie pojawi się artysta, który swoją
osobowością zwróci na siebie uwagę. I zachowując wszelkie proporcje
popularności trzeba stwierdzić, że takowy artysta się pojawił. I to bardzo
szybko. Rok po wielkim sukcesie Abby na listach przebojów pojawiła się piosenka
„Moviestar” w wykonaniu Harpo.
Piosenka, która w jakimś stopniu stała się jego znakiem
rozpoznawczym, ale też kulą u nogi. Od momentu wylansowania tego przeboju jego
nazwisko przestało być kojarzone z jakąkolwiek inną piosenką. Niesłusznie. W
swym muzycznym dorobku ma wiele innych melodyjnych i przyjemnych dla ucha
piosenek.
Jeszcze przed osławionym „Moviestar” Harpo zaistniał
przebojami „Honolulu” i „Sayonara” wydanymi na dwóch pierwszych jego singlach.
Potem przyszła ta wielka, choć krótka popularność związana z piosenką
„Moviestar”. Dotarła ona do pierwszego miejsca listy przebojów w jego ojczyźnie,
a także w Austrii, Norwegii, Niemczech Zachodnich i Szwajcarii. Co ciekawe, nawet
do trzeciego miejsca australijskiej listy przebojów.
Kolejne lata jego artystycznej działalności nie obfitowały w
wielkie osiągnięcia na muzycznej niwie, nie mniej w 1976 roku piosenka
„Horoscope” dotarła do numeru „1” duńskiej listy przebojów. Były potem jeszcze
kolejne, całkiem niezłe nagrania jak choćby „Rock and Roll Clown” czy
„Television”, ale sława zespołu Abba zepchnęła Harpo na drugi muzyczny plan.
Mimo to on nadal nie ustawał w swej muzycznej przygodzie,
wciąż nagrywając nowe płyty i wydając kolejne albumy składankowe. Trwał na
muzycznym rynku przez całe lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte poprzedniego
wieku. Ostatni album wydał w roku 2005. I choć występuje już raczej
okazjonalnie, to nadal imponuje świetną formą. A upływający czas nie
przeszkadza mu w błyskotliwie młodzieńczym stylu wyśpiewywać dźwięki super
przeboju, jakim bez wątpienia był „Moviestar”.
Jacek Liersch