RARYTASY Z ZAKURZONEJ GRAJĄCEJ SZAFY

Czy macie ochotę wybrać
się na śniadanie do Ameryki? Zaprasza na nie grupa Supertramp. A będzie to
wyjątkowo smaczne śniadanie. Dziesięć potraw wymyślonych przez duet Rick Davies
i Roger Hodgson. Do stołu podawać je będą oprócz wyżej wymienionych artystów
jeszcze panowie John Anthony Helliwell, Dougie Thomson i Bob Siebenber. Czyli
znakomita piątka muzyków z grupy Supertramp.
Ich album „Breakfast In America” był już szóstym w ich
dyskografii. I jak się okazało, był to album, który odniósł największy
komercyjny sukces. Ten wydany pod koniec marca 1979 roku krążek został
sprzedany w ilości dwudziestu milionów sprzedanych egzemplarzy (rozmarzyliście
się teraz dzisiejsi plastikowi idole, co?) i jak się po latach okazało, był
największym komercyjnym sukcesem zespołu. Nie dziwi to, gdy spojrzymy na zestaw
utworów. Cztery znakomite przeboje, „The Logical Song”, „Take the Long Way Home”,
„Goodbye Stranger” i najbardziej rozpoznawalny, tytułowy „Breakfast in America”
to przeboje, które były znakiem rozpoznawczym tego wydawnictwa. Wydawnictwa,
które triumfy święciło w USA, Japonii, Nowej Zelandii czy Kanadzie. Podbili tym
krążkiem także Europę. Holandia, Francja, Niemcy, Szwecja, Austria, Włochy, Norwegia,
Wielka Brytania – to tylko niektóre kraje naszego kontynentu, gdzie „Breakfast
In America” święcił triumfy.
Ich muzyka z tej płyty docierała dosłownie wszędzie. Gdyż
dobra muzyka sprawdzi się pod każdą szerokością i długością geograficzną.
Oprócz wyżej wymienionych czterech najbardziej znanych kompozycji mamy jeszcze
sześć innych nagrań. To utwory pełniące istotną rolę, niebędące w żadnym
stopniu tzw. wypełniaczem. Naznaczone charakterystycznym brzmieniem zespołu i
wokalem Rogera Hodgsona. Mamy tu dużo dźwięków instrumentów klawiszowych, na
dokładkę pięknie brzmiący saksofon i gitarowe solówki. No i te wspaniałe linie
wokalne, które powodują, że jest to płyta niesamowicie melodyjna.
Album „Breakfast In America” to melanż wyśmienitych dźwięków
i nie mniej bezcennych męskich głosów. To konglomerat tego wszystkiego co w
muzyce, rockowej także najpiękniejsze. I do tego mądre słowa poruszające ważne
problemy dnia codziennego. Oprócz muzyki także szata graficzna okładki płyty
zwraca na siebie uwagę. Uśmiechnięta twarz kelnerki a w tle panorama Manhattanu
zbudowana z kuchennej zastawy. A na to wszystko spoglądamy z okna samolotu.
Znakomity i oryginalny pomysł plastyczny. Czy to najlepsze muzyczne dokonanie w
dorobku tej formacji? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie,
nie mniej dla mnie płyta była sygnałem, że warto zainteresować się i pochylić
nad ich wcześniejszymi dokonaniami. A jest naprawdę nad czym.
Jacek Liersch