W czwartkowy wieczór 7 kwietnia 2016 r. w „Klubie Dziennikarza”
działającym przy Jeżyckim Centrum Kultury w Poznaniu odbyły się dwa koncerty,
wernisaż wystawy, a to jeszcze nie wszystko…
 

Fot. Bartosz Kaj

W tym dniu przypadła akurat 35
rocznica śmierci Krzysztofa Klenczona. Jego postać była obecna w licznych
wspomnieniach zebranych osób. Jednak najciekawsze wspomnienia zaprezentowała
siostra zmarłego muzyka – Hanna. Wspomniała o Wojciechu Hoffmannie, który od
najmłodszych lat był zafascynowany grą i kompozycjami Klenczona. Jako rockowy
gitarzysta z satysfakcja przyjął propozycję grania w Czerwonych Gitarach, żeby
chociaż pobyć z założycielem grupy i współtwórcę wielu czerwonogitarowcyh
przebojów, Jerzym Kosselą. Kupił też jedną z gitar Klenczona. Niestety
nieoczekiwane przyczyny nie pozwoliły poznańskiemu gitarzyście przyjście do
klubu.
Spotkanie rozpoczęło się od
koncertu zespołu Black Night, podczas którego zabrzmiały piękne gitarowe riffy
z repertuaru The Shadows („Apache”, „Man of Mystery”, „Kon Tiki”, „Guitar tango”,
„Atlantis”, „The savange”, „F.B.I”), The Spotnick, The Ventures.Zagrali, a
także kompozycję Krzysztofa Klenczona „Gdy odlatują bociany”.

W przerwie między koncertami
uczestnicy spotkania udali się „na górę”, gdzie odbywał się wernisaż wystawy
zatytułowanej „pozaPoznaniem”. Na wystawie prezentowane są prace
kilkudziesięciu artystów związanych z różnymi galeriami i środowiskami
artystycznymi Poznania m.in.: Małgorzaty Ciernioch, Przemysława Kaleńskiego,
Jerzego Kopcia, Mariusza Korbańskiego i Sylwestra Łachacza. Recital Andrzeja
Karpińskiego w formie muzycznego performansu był uzupełnieniem wernisażu.
 

Fot. Bartosz Kaj


Zwieńczeniem wieczoru był występ
zespołu Alphabet, który przypomniał rockowe klasyki z lat siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych XX w. Usłyszeliśmy utwory z repertuaru Black Sabbath, AC/DC,
Deep Purple, Iron Maiden czy Pink Floyd.
Zobaczymy jak się rozwiną
działania i plany zespołu powstałego jesienią 2015 roku. Zrodził się u nich
spontaniczny projekt. Tak po prostu, z potrzeby serca, z potrzeby grania
dobrego, mocnego rocka. Od tego czasu czterech muzyków bez krzty respektu
bierze „na widelec” swoje ulubione rockowe blacbustam, by mogły właściwie
zabrzmieć.
Michał Sobkowiak