Na
całym świecie sprzedaż płyt kompaktowych spada. Jednak rozkwita moda na rzeczy
stare lub nowe, stylizowane na stare. W samych Stanach Zjednoczonych w ciągu
ostatnich 6 lat sprzedaż kompaktów zmalała o ponad połowę. W tym czasie popyt
na płyty winylowe wzrósł o 355 proc.

Co prawda, w przypadku CD
mówimy o setkach milionów sztuk, natomiast winyle to jedynie kilka milionów.
Podobna tendencja występuje w Polsce. W 2011 roku sprzedano w naszym kraju 50 tysięcy
takich płyt. – Ludzie wyczuwają, że coś
staje się modne i się na to snobują. A niektórzy myślą nawet, że mogą na tym
zarobić
– twierdzi Krzysztof Przyślewicz z niewielkiego sklepu muzycznego
De’Molika we Wrocławiu. I opowiada: – Ludzie przynoszą do nas używane winyle z
własnych piwnic, które zostały już niemal zżarte przez myszy i chcą za nie
dużych pieniędzy.
Trochę
historii
W 1887 roku Amerykanin
niemieckiego pochodzenia Emile Berliner opatentował gramofon, różnił się on od
fonografu zastosowaniem płaskich dysków (wytwarzanych początkowo z cynku,
twardej gumy, szkła, a ostatecznie od lat 90. XIX w. z szelaku) zamiast
woskowych cylindrów. Jednak przełomem w rozwoju rynku fonograficznego było
zaprezentowanie w 1948 roku przez firmę CBS-Columbia nowego rodzaju nośnika –
płyty winylowej. Gwarantowała ona wyższą jakość dźwięku, a także umożliwiała nieprzerwane
odtwarzanie muzyki przez co najmniej kilkanaście minut. Wraz z rozwojem hip-hopu
i muzyki rap w latach 80. ubiegłego wieku, płyty gramofonowe spopularyzowali na
powrót DJ-e, dla których winyle stały się instrumentami muzycznymi. I są nimi
do dziś.
 

Nikt nie mówił, że czarna płyta musi być czarna

Audiofile odkurzają winyle,
bo słuchanie ich to zupełnie inne, magiczne obcowanie z muzyką. A trzaski i
szumy zupełnie temu nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie. W sklepach sieci Media
Markt, Saturn czy Empik znajdziemy regały z płytami gramofonowymi. Tu
znajdziemy krążki wyłącznie nowe w cenie od 70 złotych w górę. Sklepy zamawiają
coraz więcej czarnych płyt, gdyż popyt na nie rośnie.
Krzysztof Przyślewicz sam
zbiera winyle od 40 lat i ma ich w domu ponad dwa tysiące. Mówi, że mimo iż
małe sklepy płytowe zostały „zjedzone” przez molochy typu EMPiK czy Media
Markt, młodzi ludzie coraz częściej odwiedzają De’Molikę. Także Ci, którzy
odsłuchują muzykę głównie w internecie lub ją po prostu ściągają.

Kiedyś posiadacz adaptera i
płyt gramofonowych był gwiazdą towarzystwa. Szczególnie w Polsce, gdzie
nagrania gwiazd zza żelaznej kurtyny były rarytasem. Dariusz Poskuła, który
sprzedaje używane winyle we Wrocławiu przyznaje: – Kupują starzy, młodzi, także DJ-e. Niektórzy przynoszą mi płyty, inni
przychodzą tylko po to, żeby porozmawiać o muzyce, jeszcze inni lubią się
targować
– śmieje się wrocławianin.
Moda
minie, pasjonaci zostaną
Czarne płyty z muzyką funk,
soul i disco są nadal kopalnią sampli dla DJ-ów i producentów muzycznych.
Chodzi o to, żeby na bazie wyciętego ze starego nagrania fragmentu stworzyć
zupełnie nowy utwór.
Fani analogowych brzmień
uważają, że dźwięk, który generują czarne krążki, jest lepszy niż ten z kompaktu.
Twierdzą, iż ludzie zaczynają mieć dość cyfryzacji. Tęsknią za starą dobrą
książką i płytą gramofonową. Rozumieją to też duże wytwórnie płytowe, które
wznawiają stare nagrania Beatlesów czy Pink Floydów. Na winylach ukazuje się
również sporo premierowych nagrań, także polskich artystów.

Właściciele poznańskiego
Vinylgate Recordstore zebrali blisko 2 tysiące albumów, w większości na
winylach. Część jest owocem wieloletnich poszukiwań, część zakupili niedawno w
Londynie. Jednak są świadomi tego, iż prowadzenie sklepu muzycznego jest w erze
udostępniania plików przez Internet, działalnością raczej ryzykowną finansowo.
Dlatego w naszym sklepie będzie dużo nagrań, które wyszły tylko na
winylach, niektóre trudno znaleźć na Youtube. Zapotrzebowanie jest, co
odczuliśmy, sprzedając albumy przez Internet
– tłumaczy przedstawiciel
Vinylgate Recordstore.
Czasami „czarne” skarby są
zakurzone czy zabrudzone, ale prawdziwi fani winyli i z tym fantem sobie
poradzą. Wystarczy krążki wyczyścić specjalnym preparatem, który można bez
problemów kupić w sklepach. To też jest rytuał. Można także nabyć specjalną
myjkę do płyt, ale to już większy wydatek.
Modę na winyle widzi także
Andrzej Masłowski, z poznańskiego Masłowski CD. I… nie do końca ją rozumie.
 

Masłowski CD


20 lat temu zachwycaliśmy się kompaktami a teraz je odrzucamy. A przecież
zawartość wielu współcześnie wydawanych płyt winylowych jest fabrycznie zgrana
z kompaktów
– twierdzi Masłowski.
Jeśli ktoś ma w rodzinie lub
w gronie przyjaciół miłośnika płyt gramofonowych, to może warto sprezentować mu
kolejną do kolekcji, przy okazji robienia prezentów świątecznych. Taki prezent
na pewno ucieszy. Trzeba się tylko zorientować, jakie płyty już posiada, żeby
nie dublować.
Michał Sobkowiak