SEANS NA WEEKEND
Z okazji Barburki, dziś polecamy historię, która ma co nieco wspólnego z
górnictwem, a z węglem jeszcze więcej. To ekranizacja biograficznej powieści
„Pasja życia”, opowiadającej historię Vincenta van Gogha.
Postaci samego artysty chyba nikomu
nie trzeba przedstawiać. Jak wielu malarzy, został doceniony dopiero po swojej
śmierci. Od czasu, gdy postanowił zostać kaznodzieją, wszystko co robił stawało
się dla niego pasją, celem życia; poświęcał się temu bez reszty, często maniakalnie.

Fabuła
Akcja filmu rozpoczyna się w
momencie, gdy Vincent zdaje egzamin, by zostać kaznodzieją. Mimo negatywnej
oceny przełożonych, dostaje szansę i trafia na biedną prowincję, do górniczego
miasteczka. Jako kaznodzieja górników stał się fanatykiem – olbrzymia empatia,
ofiarność posunięta wręcz do samoudręczenia i życie w skrajnej nędzy nie
spodobały się władzom kościelnym. Dlatego Utracił posadę „z powodu naruszenia
godności kapłana”. W tym okresie Vincent zaczął dużo rysować węglem, tworzył
szkice, doskonalił warsztat. Powoli odkrywał swoje prawdziwe powołanie.
Zaczął studiować malarstwo i
kopiować dzieła mistrzów. W okresie tym przeżył kilka dramatów – nieszczęśliwą
miłość, konflikt z rodzicami, kłopoty finansowe czy romans z prostytutką Sien. Następnie
trafił do Antwerpii, ale nie zagrzał tam długo miejsca i przeniósł się do
Paryża, gdzie zamieszkał z bratem Theo, który pracował jako handlarz dziełami
sztuki. To on jest największym bohaterem opowieści o życiu Vincenta van Gogha. Przez
większość czasu utrzymywał brata, zapewniał mu nie tylko pensję, ale i
nieustające wsparcie.

Po pewnym czasie wyjechał na
południe Francji, do Arles. Jednak to miejsce miało zły wpływ na jego psychikę.
Upały, szaleńczy wiatr, który w tamtych rejonach prawie nie ustawał, kłopoty ze
zdrowiem, wyczerpująca praca i brak satysfakcji z ukończonych dzieł, bardzo źle
wpłynęły na Vincenta. Dodatkowo pokłócił się z Gauguinem, który z nim
zamieszkał i dlatego odciął sobie ucho. W końcu dobrowolnie podjął decyzję o
leczeniu w zakładzie dla nerwowo chorych w Saint-Remy. Po kuracji, Vincent
pojechał do Auvers – nieopodal Paryża – gdzie opiekował się nim dobry
przyjaciel impresjonistów oraz Thea van Gogha, doktor Gachet.
Ciągłe życie w stresie, kłopoty
finansowe, nieszczęśliwe miłości, samotność, niemożność sprzedania obrazów – to
wszystko odbiło się na psychice tego wrażliwego artysty. Dlatego pod koniec
lipca 1890 roku Vincent strzelił do siebie z pistoletu i po kilku dniach zmarł.

Film w oryginale nosi tytuł „Lust
for Life”. Jego reżyserem został Vincente Minnelli. Zdjęcia kręcono w Hadze i
Neunen (Holandia), Arles (Francja) i w Belgii. Premiera obrazu odbyła się 17
września 1956 roku.
Obsada
Kirk Douglas jako Vincent Van Gogh
Anthony Quinn jako Paul Gauguin
James Donald jako Theo Van Gogh
Pamela Brown jako Christine
Everett Sloane jako Doktor Gachet
Niall MacGinnis jako Roulin
Noel Purcell jako Anton Mauve
Henry Daniell jako Theodorus Van Gogh
Za rolę Paula Gauguin’a –
powiernika i przyjaciela Van Gogha Anthony Quinn został uhonorowany Oscarem.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć,
że reżyser Vincente Minnelli kazał polakierować część pola na żółto, by
bardziej przypominało jeden z obrazów Vincenta Van Gogha.

Jedną z najlepszych powieści
biograficznych jakie w życiu czytałem jest „Pasja życia” Irvinga Stone’a, która
przedstawia historię życia van Gogha – prawdziwą pasję życia. Malarska, pełna
kolorów i energii przypomina jego obrazy, a przy tym znakomicie ukazuje życie
van Gogha, każdy z jego etapów. Na jej podstawie powstał wspaniały film z Kirkiem
Douglasem w roli Vincenta.
Twórcy zadbali o to, by przedstawić
widoki Holandii, a później Francji, jakie oglądał w swoim czasie Vincent.
Znaleźli plenery jakby żywcem wyjęte z obrazów, postarali się filmować w tych
miejscach, w których Vincent przebywał. Dodatkowo twórcy filmu przedstawiali
najpierw realne widoki, a potem dzieła, które zostały tam namalowane.
Niestety oglądając film, możemy
odnieść wrażenie, że szaleństwo malarza spowodowane było głównie chorobą,
nadpobudliwością. Filmowcom nie udało się pokazać tego, jak wielkie dręczyły Vincenta
wyrzuty sumienia, że jest na utrzymaniu Theo, że nie zarabia sam. Nie
przedstawiono także tego, że czuł się bardzo był samotny, że tęsknił za życiem
rodzinnym – za żoną i dziećmi, których nigdy nie miał. Dobrze za to ukazano
relacje z Gauguin’em – łagodny i walczący ze swymi wybuchami Vincent i pełen
przemocy i cynizmu oraz nie liczący się z nikim Paul.

Jak wiadomo, czasami bardzo ciężko zaadaptować
dobrą książkę, zwłaszcza tak obszernie opisującą detale, jak ta Stone’a. Jednak
rozpoczęcie filmu mniej więcej od 70 strony pierwowzoru literackiego i pominięcie
ważnego dla życia malarza uczucia do Urszuli oraz kilku innych wątków, uważam
za poważny błąd filmowców. Za mało pokazano także interakcji z innymi
impresjonistami. Niemniej bardzo dobra gra aktorska zarówno Douglasa, jak i
Quinna, czy wspaniałe jak na tamte lata pejzaże podnoszą ocenę końcową filmu.
Przy okazji święta górników, warto
przypomnieć sobie postać malarza tak bardzo związanego z górnikami i
utrwalającego ich pracę na wielu swoich początkowych pracach.
Michał Sobkowiak