RARYTASY Z ZAKURZONEJ GRAJĄCEJ
SZAFY

W roku jubileuszu pięćdziesięciolecia powstania zespołu Skaldowie nie
może zabraknąć w tym cyklu płyty tego wyśmienitego zespołu. Ale idąc trochę pod
prąd, nie będzie to żaden z tych albumów, który mógłby, a nawet powinien się w
tym cyklu znaleźć.
„Skaldowie” są tak znakomitym
zespołem, że którąkolwiek byśmy płytę nie wzięli do ręki zachwytów nie będzie
końca. Ale jednak ja chciałbym skupić się na wydawnictwie, które przeszło
trochę jakby nie zauważone. Był rok 1970 i właśnie ukazał się album, znakomity
zresztą, „Od wschodu do zachodu słońca”. Mało kto chyba spodziewał się, że w
tym samym roku zespół wyda kolejny album! Przy rodzimych, dość siermiężnych w
tamtych czasach możliwościach technologicznych było to naprawdę duże wydarzenie.
Album zatytułowany „Ty” to dziesięć
utworów. Muzycznie sto procent należy do Andrzeja Zielińskiego, natomiast
teksty napisali Leszek Aleksander Moczulski (x7), Wojciech Młynarski (x2) i
Tadeusz Śliwiak (x1). Taki zestaw tekściarzy plus znakomity kompozytor czyni tę
płytę fantastyczną. Od pierwszego do ostatniego utworu. Zaczyna się to wszystko
od utworu „Zwariowane koło”. Nie zwiastuje on jeszcze jakie delicje spotkamy
już za chwilę. Potem mamy wyrazisty „Dwa – jeden – zero – start” z
charakterystycznymi solówkami na organach Hammonda, fortepianie i trąbce. A
potem dwa cudnej urody nastrojowe utwory. „Póki ludzie się kochają” i „Coraz
większe oczekiwanie” to takie nostalgicznie perełki. Aż żal, że takie piosenki
nie mają żadnych szans zaistnieć w jakiejkolwiek stacji radiowej. A to przecież
muzyka z najwyższej półki. Pierwszą stronę tej płyty kończy „Hymn kolejarzy
wąskotorowych”. To jeden z dwóch utworów poświęconych tematyce kolejowej na tym
albumie.

Na stronie „B” mamy bowiem piosenkę
pt. „Na wszystkich dworcach świata”. Tę stronę zaczyna jednak utwór „Narodził
się człowiek”. Brzmi jak kolęda, ale nawet gdy nią nie jest to można śmiało
powiedzieć, że to piękna rzecz. Wyśmienite słowa, znakomita aranżacja. Znów
wyraziste organy Hammonda, trąbka i fortepian. I tyle. A potem jest „Ty”. Chyba
najbardziej rozpoznawalna piosenka z tego albumu. A na zakończenie połączone w
jedną całość „Ostatnia scena” i „Epilog”. Ten pierwszy poświęcony tragicznie
zmarłemu Zbigniewowi Cybulskiemu.
Taki jest ten album. Chyba
najciekawiej podsumowano go na oficjalnej stronie zespołu Skaldowie. Oto ta
krótka notka: Niedoceniony album nagrany
trzy miesiące później (kwiecień 1970) po znakomitym „Od wschodu do zachodu
słońca”. Jednak to bardzo dobry materiał o niepowtarzalnym klimacie
.
Pozostaje mi się tylko pod tym podpisać. Tak, to naprawdę bardzo dobry album.
Wróćcie Państwo do niego, zasługuje na to!
Jacek Liersch