SEANS NA WEEKEND
 

Pora roku i pogoda za
oknem mogą przyprawić o jesienną depresję, zwłaszcza w piątek 13, więc
profilaktycznie – jako lekarstwo – proponujemy kultową polską komedię. Kolejny
raz widzimy „przyszłość”. Tym razem dobrze, że losy Świata potoczyły się
inaczej. Mimo to warto wziąć udział w „Seksmisji”.
 

Kadr z filmu

Wśród artystów panuje przekonanie, że po efektownym debiucie
tylko nielicznym udaje się powtórzyć sukces przy drugim podejściu – nie ważne
czy dotyczy to literatury, muzyki lub filmu. Po błyskotliwym debiucie Juliusza
Machulskiego (w wieku zaledwie 26 lat) w 1981 roku, gdy zaprezentował film „Vabank”
i zebrał znakomite recenzje oraz został obwołany „objawieniem polskiego kina”,
na kolejny swój obraz reżyser kazał czekać aż trzy lata. Znając „prawo drugiego
podejścia”, przygotował bardzo starannie swoje następne dzieło. Kiedy w 1984
roku „Seksmisja” pojawiła się na ekranach kin, od razu podbiła serca zarówno
widzów, jak i krytyków.
Fabuła
Film przenosi nas w czasie do sierpnia 1991 roku, gdy
telewizja relacjonuje niezwykły eksperyment. Dwaj ochotnicy – Maks i Albert –
poddają się hibernacji. Budzą się dopiero w roku 2044. Opiekująca się nimi
doktor Lamia informuje ich, że w czasie, gdy byli zahibernowani, wybuchła na
Ziemi wojna nuklearna. Jednym ze skutków jej działania było zniszczenie genów
męskich. Wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie są jedynymi mężczyznami na
świecie.
Dzień dobry, zastałem
Jolkę?
Kobiety, dzięki partenogenezie, od dawna rodzą same
dziewczynki. Maks i Albert nie mogą się z tym pogodzić. Ponadto niebawem
uświadamiają sobie, że żyją w sztucznym, ulokowanym pod ziemią świecie. Na
dodatek czują, iż stali się królikami doświadczalnymi w rękach kobiet,
ciekawych ich odmienności. Obecność Maksa i Alberta budzi coraz większy
niepokój Jej Ekscelencji, która sprawuje dyktatorską władzę w „nowym,
wspaniałym świecie”.
Hej! Nasi tu byli!
Wkrótce Maks i Albert zdają sobie sprawę, że tak naprawdę
wszyscy żyją w jednym, wielkim więzieniu. Dlatego postanawiają wydostać się na
wolność. Próba ucieczki kończy się niepowodzeniem i zbiegowie mają zostać
poddani zabiegowi naturalizacji.
 

Kadr z filmu

Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi im doktor Lamia. Razem z
nią i śledzącą ich Emmą wydostają się na powierzchnię, gdzie wbrew oficjalnym
komunikatom „wszystko kwitnie wkoło”. Nowa rzeczywistość okazuje się
mistyfikacją, którą kontroluje „nieśmiały” mężczyzna przebierający się za Jej
Ekscelencję. W finale filmu Albert i Maks dokonują biologicznego sabotażu w „wylęgarni
noworodków”. Dzięki temu rodzi się pierwszy chłopczyk.
Replay! Replay! No, no,
no nie dały z tego replaya…
Scenariusz i reżyseria „Seksmisji” są dziełem Juliusza
Machulskiego. Muzykę do filmu napisał Henryk Kuźniak. Zdjęcia zrealizowano w
Wieliczce (kopalnia soli), Łebie, Łodzi – Rudzie Pabianickiej (ul. Raduńska 19
– willa Jej Ekscelencji). Obraz miał swoją premierę 14 maja 1984 roku. „Seksmisja”
trwa 116 minut.
Obsada aktorska
Jerzy Stuhr jako Maks Paradys
Olgierd Łukaszewicz jako Albert Starski
Bożena Stryjkówna jako Lamia Reno z „Archeo”
Bogusława Pawelec jako Emma Dax z „Genetix”
Hanna Stankówna jako Tekla, szefowa „Genetix”
Beata Tyszkiewicz jako Berna, szefowa „Archeo”
Ryszarda Hanin jako Dr Jadwiga Yanda, córka Maksa
Dorota Stalińska jako reporterka telewizyjna
Ewa Szykulska jako instruktorka w sekcji specjalnej
Wiesław Michnikowski jako Jej Ekscelencja
 

Kadr z filmu

Juliusz Machulski chciał początkowo w roli Maksa obsadzić
Jana Englerta. Jednak zrezygnował z tego pomysłu, ponieważ wolał kogoś, kto
lepiej ukaże komediowy charakter roli. Trzeba przyznać, iż była to dobra
decyzja.
Błędy w filmie i
ciekawostki
W scenie głosowania kobiet nad dalszym losem Maksa i Alberta
protokolantka ogłasza wynik: 155 do 154 za naturalizacją. Tymczasem na tablicy
świetlnej pojawiają się liczby 154:153.
Żeby chłop nie mógł z
gołą babą w windzie…
Pod koniec filmu Maks rozmawia z Lamią. Leży ona nago na
łóżku i zmienia pozycje w zależności od ujęcia. Gdy jest filmowana od tyłu,
trzyma lewy łokieć na lewym kolanie, a gdy widzimy ją od przodu, lewe kolano ma
przed sobą.
No wiesz! Nasza
cywilizacja zawaliła się w gruzy, a tobie tylko dupy w głowie!
W scenie pierwszej rozmowy Lamii z głównymi bohaterami,
wyjmuje ona z kieszeni swojego uniformu długopis, jego końcówkę wkłada do ust,
a następnie bierze ją do prawej ręki. Jednak w kolejnym ujęciu ma ponownie
długopis z powrotem w kieszeni i po chwili znów po niego sięga.
– Nakłuwać dziewicze
jaja… W macicy… Mechanicznie… Jajo o jajo…

– Nie przy jedzeniu, no
jak Boga kocham, no!
W pierwszych kadrach filmu, w czasie konferencji prasowej,
czerwony telefon zmienia swoje położenie, wraz ze zmianą ujęcia – raz jest
przez Albertem, potem obok reporterki, między nią a profesorem i wreszcie przed
Maksem.
 

Kadr z filmu

Film 29-letniego wówczas Juliusza Machulskiego był ogromnym
przedsięwzięciem produkcyjnym: 8 miesięcy przygotowań, w 3 halach łódzkiej
wytwórni wybudowano 35 dekoracji.
Kopernik była kobietą!
„Seksmisja” trafiła do kin z drugą co do wielkości liczbą
kopii przed rokiem 1989. Jeszcze przed premierą prasa pisała: Ten film z pewnością spotka się z ogromnym
zainteresowaniem widowni
. I miała rację. W pierwszym miesiącu „Seksmisja”
zebrała ponad 1 min widzów. To był ewenement, bowiem w ciągu miesiąca pobito
5-krotnie roczną średnią frekwencję na polskich filmach. Komedia Machulskiego
trafiła do kronik, także jako jeden z największych sukcesów kasowych po wojnie
– zebrała więcej widzów (ponad 11 milionów) niż „Pan Wołodyjowski”.
– Podobno kiedyś
mężczyźni byli na porządku dziennym.

– Nocnym także.
„Seksmisja” zajęła 3. miejsce w ankiecie „Najciekawsze filmy
polskie XX wieku” w 1999 roku, ogłoszonej na łamach „Polityki”. Natomiast w
plebiscycie serwisu Stopklatka film Machulskiego zajął 1. miejsce w kategorii „Najlepszy
polski film 30-lecia”.
 

Kadr z filmu

Juliusz Machulski razem z Ryszardem Zatorskim przygotowali
scenariusz kontynuacji „Seksmisji”, w której akcja miała rozgrywać się 20 lat
po wydarzeniach z pierwszego filmu. Jednak scenariusz, z którego Machulski nie
był zadowolony, spoczywa w jego sejfie. Może kiedyś ujrzy światło dzienne.
Liga broni, liga radzi,
liga nigdy was nie zdradzi
Kwestię „Nasi tu byli”, wygłoszoną po znalezieniu butelki po
winie, wymyślił Jerzy Stuhr. Słów „Kierunek: wschód. Tam musi być jakaś
cywilizacja” także nie było w scenariuszu. Machulski dodał je dopiero na planie
zdjęciowym, w czasie realizacji zdjęć. Oczywiście fragment ten zakwestionowała
cenzura, gdyż było to wyśmianie uzależnienia władz PRL od „sojuszników” z ZSRR.
Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę
Przygód z cenzorami było więcej. Specjalnie dla nich Juliusz
Machulski nagrał scenę, w której Jerzy Stuhr układa palce w „V” (znak
Solidarności), żeby cenzorzy ją wycieli i nie czepiali się reszty filmu.
Niestety do końca się to udało, gdyż polska wersja trwała o 3 minuty krócej niż
w innych krajach. Jeszcze dalej poszli „towarzysze ze wschodu”, gdzie wycięto
40 minut, a ponadto zrobiono nową czołówkę z polskim tytułem „Nowe Amazonki”,
nad którym był rosyjski napis „Nowyje Amazonki”.
Kobieta mnie bije
Na koniec jako smaczek dodam jeszcze, że w scenie
wyszukiwania najstarszej starowinki, na liście nazwisk pojawia się Kwinto, co
jest nawiązaniem do poprzedniego filmu Juliusza Machulskiego, „Vabank”.
Kolejne, Mac Hoolskee, to fonetyczny zapis nazwiska reżysera w języku
angielskim.
 

Kadr z filmu

 „Seksmisja” to
kapitalna opowieść pełna niespodzianek, ze świetną sceną finałową. To umiejętne
połączenie łagodnej satyry na feminizm i totalitaryzm z groteską i pastiszem
gatunku science fiction. Poruszone w filmie tematy dominacji jednej z płci,
wojny nuklearnej czy postępów technologicznych są wciąż bardzo aktualne. Świat
złożony z samych kobiet to jedna z zalet filmu. Twórcy dość szczegółowo
przedstawili nam filmową rzeczywistość, sposób rozmnażania, warstwy społeczne
oraz funkcjonowanie tej kobiecej społeczności.
Nie krępuj się,
Albercik, usta-usta!
„Seksmisja” to doskonałe aktorstwo oraz zabawni i
interesujący bohaterowie, poczynając od fenomenalnej roli Jerzego Stuhra jako
rubasznego Maksa i kontrastującej z nią kreacji Olgierda Łukaszewicza jako
mimozowatego Alberta, a na Jej Ekscelencji kończąc. Również dumna i wyniosła
Berna oraz naiwna Lamia, to jedne z najciekawszych bohaterek filmu. A tych jest
w filmie całkiem sporo, ponieważ Machulski chciał zadbać o wizualne walory
filmu, narzucone przez tematykę i tytuł, by przyciągnąć męską widownię. W „Seksmisji”
piękno kobiecego ciała jest dość często eksponowane. Nie można jednak zarzucić
reżyserowi pornograficznych zapędów.
Sfiksowałyście, boście
chłopa dawno nie miały!
Omawiając „Seksmisję” należy poruszyć kwestię humoru. Tak
stonowane i „inteligentne” komedie zdarzają się dość rzadko, szczególnie w
polskiej kinematografii. Zabawne i dwuznaczne dialogi, aluzje do stereotypów,
PRL-u, ZSRR czy Solidarności oraz groteskowe ukazanie rzeczywistości, jest w
dzisiejszych czasach czymś niespotykanym. Dlatego nieważne, ile razy oglądało
się „Seksmisję”, i tak momentami nie da się powstrzymać od śmiechu.
 

Kadr z filmu

Dopełnieniem całości jest świetna scenografia, kostiumy i
muzyka Henryka Kuźniaka, która idealnie wkomponowała się w film.
To nas tu o mało nie
wykastrowały, a ty cycki sobie, cyganie, przyprawiasz?
Czy może być lepsza pora niż weekendowy wieczór, by rozpocząć
„Seksmisję”?
Michał Sobkowiak