JACEK LIERSCH PRZYPOMINA
Moje pierwsze muzyczne spotkanie z tym artystą to utwór „The House Of The
Rising Sun” grupy The Animals. Był on bowiem jednym z członków i założycieli
tego zespołu. Wytrwał w nim raptem dwa i pół roku, by w maju 1965 roku opuścić
zespół i pójść własną, muzyczną drogą.
Do kolejnego mojego spotkania z jego muzyką doszło osiem lat później za
pośrednictwem filmu „O Lucky Man!”, do którego skomponował ścieżkę dźwiękową.
Alan Price, trochę już zapomniany
jak i wielu innych artystów tamtego okresu, przez muzyczny show biznes.
Brytyjski wokalista, instrumentalista, kompozytor, producent i autor piosenek.
Zadebiutował w końcu lat 50-tych. Jeden z ważniejszych momentów w jego muzycznym
życiorysie to bez wątpienia wspomniana już wyżej grupa The Animals, której był
współzałożycielem. Pełnił w niej rolę klawiszowca i wokalisty.
Po odejściu z The Animals założył
własny zespół Alan Price Set. Potem była współpraca z Georgie Fame. Ten czas w
jego muzycznym życiu zaowocował wieloma ciekawymi nagraniami, które na
brytyjskich listach przebojów lokowały się na wysokich pozycjach. “I Put a
Spell on You”, “Hi-Lili, Hi-Lo”, “Simon Smith and His
Amazing Dancing Bear”, “Don’t Stop the Carnival” czy „Rosetta”
śpiewana w duecie z Georgie Fame, to tylko kilka ważniejszych tytułów jego
przebojów.

Price z końcem lat 60-tych zaczął
też komponować muzykę teatralną i filmową. Przygotowywał też własne programy
telewizyjne. Współpraca z reżyserem Lindsay Andersonem zaowocowała ścieżkami
dźwiękowymi autorstwa Price’a do filmu „O Lucky Man!” z roku 1973 i „Szpital
Britannia” z roku 1982.
W roku 1974 wydał ciekawy album
“Between Today and Yesterday”, z którego pochodził jeden z jego największych
przebojów “Jarrow Song”. W latach siedemdziesiątych i początku lat
osiemdziesiątych Price brał udział w trzech trasach koncertowych The Animals.
Jednak to już był czas, kiedy zdecydowanie mniej było słychać o jego
dokonaniach na muzycznych scenach. W muzyce zaczęły obowiązywać inne nurty
muzyczne, bardziej obecne w stacjach radiowych od tych, które proponowali wykonawcy
lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Nie znaczy to jednak, że Alan Price
zawiesił swą muzyczną działalność. Wciąż tworzył z różnymi formacjami
muzycznymi, a druga połowa lat siedemdziesiątych to całkiem udany okres pod
względem wydanych nowych albumów. Na początku lat osiemdziesiątych powrócił też
do komponowania muzyki do musicalu. Muzyczną aktywność zachował także w
pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku.

Myślę jednak, że i tak najbardziej
będzie już kojarzony z tym najpiękniejszym okresem w jego karierze, czyli
latami sześćdziesiątymi i początkiem lat siedemdziesiątych. I gdy dziś spojrzy
się na jego artystyczny dorobek to można śmiało rzec, że jest to artysta
spełniony. Artysta, o którym można powiedzieć, że był jedną z ważniejszych osób
w historii brytyjskiego rocka.
Jacek Liersch