Z
PAMIĘTNIKA ROCKOWEGO PIERNIKA
Mam w swoich zbiorach
archiwalne nagrania Salonu Niezależnych i płytę Jacka Kleyfa ze współczesnymi
wersjami “salonowych” piosenek. Towarzyszy mu zespół
 Dez-Orient. Formacja Michała Lorenca, która towarzyszy mu w nagrywaniu
muzyki filmowej, oraz kilku innych ciekawych muzyków.
Wspominam
o Michale, bo pod koniec działalności jako bardzo młody człowiek towarzyszył na
trasach “Salonowych”. Później okazał się znakomitym kompozytorem
muzyki filmowej. Zresztą Salon nie raz zabierał różnych ludzi, ale to osobny
wątek. O ile pamiętam, to Lech Dymarski też trochę z nimi podróżował po różnych
imprezach, dorabiał jako konferansjer. Kilka powiedzeń z repertuaru
“salonowego” trafiło do języka potocznego, na przykład “poszły
konie po betonie” wymyślił Michał Tarkowski. Janusz Weiss zasłynął maksymą
“żyjemy w określonej rzeczywistości”, co tak się spodobało
działaczom, że trafiło do ich słownika. Jacek Kleyf w jakimś wywiadzie użył
określenia “Slalom Nieżelaznych”, to celowe przejęzyczenie miało
pokazać z jednej strony taktykę Salonu, a z drugiej opisać sytuacje.
Bestia
nie była tak groźna, a cała walka polegała na “salonie” między
przeszkodami jakie władza ustawiała na drodze. Z jednej strony musieli składać
teksty scenariuszy w cenzurze, a z drugiej wcale tych scenariuszy sztywno się
nie trzymali. Nie była to tylko gra z cenzurą i zakazami, ale często ktoś coś
zapomniał, albo atmosfera sprawiła, że zaimprowizowali, albo i pozmieniali. W
tym sensie nigdy nie było wiadomo, co Salon zrobi.
Salon
Niezależnych od 1976 miał całkowity zakaz publicznych występów. Jak mi wiadomo,
zgody za każdym razem wydawały lokalne delegatury “GUKPiW”, czyli
cenzura, ale tym razem w biuletynie był “okólnik” W czasach kiedy TEY
święcił największe triumfy, brylował na estradach, Salon był już legendą.
Programy TEY’a są na DVD. Z okazji 50-lecia ośrodka TVP w Poznaniu wydano album
pięciu krążków DVD, a na jednym z nich są właśnie programy telewizyjne TEY’a. Pamiętam.
Ja
na przykład “nie udaję” recenzenta muzycznego, chociaż jestem
przekonany, że do tego najbardziej się nadaję. Zwyczajnie to lubię, no ale
predyspozycje to osobna rzecz. Zwierzę się, że najbardziej żałuję, że nie
rozpocząłem kariery w radio, bo to od czasu studiowania najbardziej mnie
pasjonowało. Niestety tak się sprawy potoczyły, że nie miałem żadnych szans na
to, a kiedy nastała wolność w mediach, było już za późno. Jeszcze jedno, o
Salonie Niezależnych napisał książkę Tadeusz Nyczek, krytyk literacki, którego
teksty pamiętam jeszcze ze “Studenta”. Dziś profesor polonistyki
krakowskiej i warszawskiego IBL’u.
Salon
Niezależnych to także w pewien sposób dźwięki, chociaż semantyka zawsze była
priorytetowa.
Krzysztof Wodniczak