Większość
z nas kojarzy przygody dwóch średnio rozgarniętych lotników angielskich, którzy
byli ukrywani przez francuski ruch oporu w restauracji Cafe Rene w kultowym brytyjskim
serialu komediowym „Allo Allo”, którego akcja toczy się podczas II wojny
światowej. Ich schronieniem były beczki, stara szafa albo podłoga pod łóżkiem
seniorki rodu. Poszukiwali ich oczywiście Niemcy.
 

Kadr z serialu

Rzeczywistość pisze również
podobne scenariusze. Kilka lat temu w Wielkiej Brytanii został odznaczony obecnie
90-letni Len Manning, który w czasie II wojny światowej był zmuszony przez trzy
miesiące ukrywać się we francuskiej kawiarni… pełnej Niemców.
„Filmowe” przygody zostały
poprzedzone dramatycznymi wydarzeniami. W lipcu 1944 roku Niemcy skutecznie
przerzedzili flotę brytyjskich bombowców Lancaster, kiedy znajdowała się nad
terytorium północnej Francji. Manning miał wówczas 19 lat. Musiał uciekać zza
sterów płonącego samolotu za pomocą palącego się spadochronu.
– Samolot musiał zostać
trafiony przez niemiecki myśliwiec i od razu się zapalił. Kiedy wspiąłem się na
wieżyczkę w kadłubie, który przeraźliwie płonął, całość wyglądała jak płonąca
lampa. To było najbardziej traumatyczne doświadczenie w moim życiu – wspomina
Manning – Mimo że udało mi się wydostać z samolotu, od ognia zajął się również
mój spadochron i strasznie się poparzyłem.
Szczęścia zabrakło reszcie
pięcioosobowej załogi brytyjskiego bombowca – wszyscy zginęli. Ranny Manning
cudem dotarł na ziemię i trafił pod opiekę… francuskiego ruchu oporu (kolejny
serialowy akcent). Jego członkowie ukryli Brytyjczyka w kawiarni w miejscowości
Bassevelle. Ciekawe, czy mieli równie charyzmatyczną przywódczynię, jak
serialowa Michelle – „Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać”.
– Ludzie często porównują to
do serialu „Allo Allo”, ale to naprawdę było ryzykowne przedsięwzięcie –
stwierdził po latach Manning – Spędziłem trzy miesiące w kawiarni-hoteliku w
Bassevelle, ukrywając się przed Niemcami, którzy byli stałymi bywalcami lokalu,
a także nocowali w hotelu.
Prawdziwi okupanci raczej
nie przypominali sympatycznych fajtłap z brytyjskiego serialu, którzy myśleli
tylko o poszukiwaniu „Upadłej Madonny z wielkim cycem” pędzla Van Klompa.
Gdy Amerykanie wyzwolili
miasto, angielski lotnik musiał przejść trudną procedurę weryfikacji, czy
przypadkiem nie jest niemieckim szpiegiem. W końcu, po wielu przesłuchaniach i
pozytywnym dla Manninga rozpatrzeniu sprawy, Amerykanie odesłali lotnika do
Wielkiej Brytanii.
Dlaczego dopiero po
kilkudziesięciu latach został uhonorowany bohaterski żołnierz? Według Manninga
wynika to z niechęci Churchilla do nagradzania załóg bombowców, które
„dopuszczały się zabijania cywilów” w Niemczech. Pięć lat temu, razem z innymi
weteranami z podobnych jednostek bojowych, Manning rozpoczął kampanię mającą
przypomnieć zasługi pominiętych przy odznaczeniach lotników. Jak widać – udało
się.
Michał Sobkowiak